Archiwum 04 maja 2004


maj 04 2004 Pięknie żyć...!
Komentarze: 4

 

"Chcesz wiedzieć skad ten blask,

z jakich gwiazd tu spadł,

skąd się wziął:księżyc, ja i świat,

wciąż pytasz mnie, a ja

nie wiem prawie nic - może tylko tyle,

że tak pięknie żyć!

 

Pięknie żyć, znaczy kochać świat,

pieknie żyć tak jak żyje ptak,

pięknie żyć-w polu gonić wiatr,

a ziemi rzyczyć naj-jak najdłóższych lat!"

 

Wróciłam dzisiaj z wycieczki doWłoch,

oj dużo się tam działo!

To wszystko co zobaczyłam, ta architektóra,

dzieła sztuki i ludzie jakich spotkałam...

Zawsze myślałam, że moim najwiękrzym marzeniem będzie

zobaczyć Bazylike świętego Piotra, na własne oczy ujrzeć

"Przemienienie na górze Tabor" pędzla Rafaella Santi,

Wejść do Sykstyny, stanąć na placu św. Piotra i nasycić się tym wszystkich!

Wydawało mi się, że to wzbudzi we mnie tak niesamowite emocje,

 że ja już nie będę chciała myśleć o niczym innym,

że wszystko inne stanie się nieistotne,

bowiem te cuda przytłoczą mnie i nie pozwola dojrzeć niczego innego...

a jednak chciaż teraz gdy to zobaczyłam, dotknęłam, stanęłam tam,

choć bardzo się z tego ciesze i chyba nigdy nie uda

mi się odwdzieczyć dobremu losowi za to, że miałam tę możliwość,

to jednak nie te wydarzenia utkwiły mi najbardziej w pamięci,

a ludzie których tam poznałam...!

To oni sprawili, że podziwianie tego wszystkiego nabrało więkrzego sensu,

to że radość jaka mnie ropierała gdy miałam doczynienia z tymi dziełami,

towarzyszyła i im,

to było raptem 10 dni, a jednak czuje się jak by minęły lata,

jak bym...jak bym znała ich od zawsze...!

Wczoraj wieczorem jakoś tak wyszło, że przysiadłam się do nich i zaczelismy razem śpiewać,

o rozstaniach-powrotach, wylanych łzach, szczęsciu, przyjaźni...

W pewnej chwili chwycilismy się za ręce i jak jeden mąż i jedna żona

zaczeliśmy "Nie zniszczy ten przyjaźni skry, nieubłagany czas"

Spojrzałam w ich oczy, wszscy się uśmiechalismy, tu nie potrzeba było słów,

to się rozumiało samo przez się - jak przyjaźń!

Dzisiejsze pożegnanie przyszło mi z dóżym trudem,

to boli gdy traci się coś co chwile wczesniej tak bardzo się pokochało...

Tak!

Bo jak bardzo się z nimi zrzyłam zdałam sobie sprawe dopiero tamtego wieczoru

gdy siedzielismy w tym kole ściskajac nawzajem swe dłonie,

a kilka godzin później padło okrutne i bolesne "Żegnaj"

Oberwało mi się od Marty gdy tak do niej powiedziałam

powiedziała, że to jeszcze nie jest koniec naszej znojomości...

ale ja nie wiem, zbyt wiele koloni przeżyłam i zbyt wiele kontaktów

z osobami, które były dla mnie tak bliskie potraciłam,

odległość i czas to wrogowie nawet najsilniejszych uczuć!

Żałuje, że niemogłam zatrzymać tej chili na wieki,

teraz pozostanie ona wyłącznie w mojej pamięci,

uśmiech Kasi, głos Marty, uścisk dłoni Artura i to spojrzeżenie Arnolda,

chciała bym jeszcze kiedyś ich spotkać, dostałam już nawet takie pytanie w smsie

ale nie wiem czy jeszcze kiedyś bedzie nam dane ponownie zejść się na jednej  ścieżce,

"Rozstania umacniaja przyjaźń" - powiedziałm Wojtek

Ale aby to wzmocnienie mogło się rozwinąc musi być także i powrót,

a czy ta chwila nastąpi....?

Jeśli tak to bede najszczęśliwsza na świcie

bowiem człowiek docenia to co posiada,

dopiero gdy to traci...!

sentence_to_life : :